Przejdź do głównej zawartości

Spór o wartość?


Kiedy w toku postępowania administracyjnego, które prowadzimy w imieniu naszego Klienta dochodzi do sporu o wartość nieruchomości, niezależnie od tego, czy jest to postępowanie w sprawie ustalenia opłaty (planistycznej, adiacenckiej czy rocznej z tytułu użytkowania wieczystego) czy też celem postępowania jest ustalenie wysokości i wypłata odszkodowania (z tytułu odjęcia lub ograniczenia praw do nieruchomości) w rzeczywistości nie spieramy się o faktyczną wartość nieruchomości lecz o treść i wnioski wynikające ze sporządzonego jako dowód w sprawie operatu szacunkowego. Niezależnie od tego, czy postępowanie toczy się przed organem administracji czy też zawisło przed sądem powszechnym w sytuacji, kiedy konieczne jest ustalenie wartości nieruchomości, organ lub sąd dopuszcza dowód z opinii biegłego w zakresie wyceny nieruchomości – rzeczoznawcy majątkowego – na okoliczność określenia wartości konkretnego prawa do nieruchomości.


Elementem naszej pracy, jeszcze przed przystąpieniem do działania w imieniu Klienta, jest ocena zasadności formułowanego przezeń roszczenia. Niektórzy podejrzewają, że część z prowadzonych przez nas postępowań jest efektem zwykłego pieniactwa, że stanowią nieodłączny element folkloru, w którym właściciel nieruchomości nie godzi się z ustaloną opłatą lub odszkodowaniem dla czystej przyjemności sprzeciwu, toczenia sporu – tych muszę rozczarować – nie mamy czasu ani ochoty spierać się dla idei. Rzadko również pojawiają się u nas Klienci, których roszczenia są w sposób oczywisty bezzasadne. Właściciele nieruchomości zwykle dość dobrze znają wartość własności i jeśli nawet nie potrafią skutecznie dowodzić swoich racji wiedzą lub przynajmniej zasadnie wyczuwają, kiedy określana w toku postępowania wartość daleka jest od właściwej (z niewielkimi różnicami właściciele zwykle się godzą w imię tak zwanego „świętego spokoju”). Nie chodzi zatem o pieniactwo ani niewielkie różnice pomiędzy wartością przeczuwaną jako właściwa a tą określoną w toku postępowania; chodzi zwykle o różnice znaczące, czasem sięgające kilkuset procent.

Skoro stosunkowo często dzieje się tak, że określana w toku postępowania wartość nieruchomości w sposób znaczący odbiega od tej, jaką przeczuwają właściciele i tej, jaka zostaje ujawniona po prawomocnym jego zakończeniu wypada zapytać dlaczego jest tak, że część sporządzanych jako dowody w sprawie operatów szacunkowych nie nadaje się do celu, dla którego zostały przygotowane? Dlaczego określana nimi wartość konkretnego prawa do nieruchomości dalece odbiega od tej, która zostaje na koniec postępowania zaakceptowana przez strony?

Z naszych obserwacji wynika, że znaczna część błędów określenia wartości nieruchomości pojawia się na etapie wadliwie zakreślanego przez autorów opinii i operatów szacunkowych przedmiotu i zakresu wyceny. Kiedy przedmiotem postępowania jest ustalenie odszkodowania z tytułu ograniczenia sposobu korzystania z nieruchomości a powołany w sprawie biegły jako przedmiot wyceny przyjmuje nieistniejący w rzeczywistości „pas technologiczny” a zakresem wyceny obejmuje wartość współkorzystania z tegoż pasa technologicznego, jasnym jest, że uzyskana przezeń wartość, w kontekście uprawnień nabywanych przez przedsiębiorcę przesyłowego jest daleka nie tylko od oczekiwań właściciela nieruchomości ale również wartości prawa, jakie w wyniku decyzji administracyjnej uzyskuje przedsiębiorca przesyłowy nabywający uprawnienie do korzystania z cudzej nieruchomości w określonym zakresie. Na podstawie wieloletniej praktyki uważamy, że głębszy namysł nad poprawnym określeniem przedmiotu i zakresu wyceny w wielu przypadkach zapobiegłby długotrwałemu postępowaniu.

Kolejną z przyczyn, dla których część z analizowanych przez nas operatów szacunkowych i opinii okazywała się nieprzydatna dla celu, dla którego je sporządzano był, częściowo wynikający z przyczyny pierwszej, wadliwy dobór transakcji nieruchomościami podobnymi do wycenianej. W środowisku rzeczoznawców majątkowych od czasu do czasu wznawiana jest dyskusja na temat tego, w jaki sposób opisać można podobieństwo nieruchomości. Definicja legalna podobieństwa nieruchomości zapisana w art. 4 pkt. 16 ustawy o gospodarce nieruchomościami na niewiele się bowiem przydaje, skoro zgodnie z jej treścią kiedy w ustawie mowa o nieruchomości podobnej należy przez to rozumieć nieruchomość, która jest porównywalna z nieruchomością stanowiącą przedmiot wyceny ze względu na położenie, stan prawny, przeznaczenie, sposób korzystania oraz inne cechy wpływające na jej wartość; oznacza bowiem powyższe, że nieruchomość jest podobna, kiedy jest porównywalna a porównywać je można wówczas, kiedy są podobne. Stąd o ile w przypadku stosunkowo prostych wyceny lokali mieszkalnych czy działek budowlanych (choć z tymi ostatnimi bywa już różnie) dobór transakcji nieruchomościami podobnymi nie stanowi problemu, to w przypadku wycen nieco tylko trudniejszych nieruchomości niewłaściwy dobór transakcji nieruchomościami podobnymi może być istotną przeszkodą właściwego oszacowania wartości nieruchomości. O jednym z przykładów takiego wadliwego doboru transakcji nieruchomościami podobnymi pisałem nieco w tekście „Kiedy plan potwierdza stan faktyczny”.

Trzecią z kolei, ale jak się wydaje najczęstszą przyczyną, dla której przeglądanym operatom szacunkowym i opiniom należy odmówić wiarygodności są braki analizy rynku w zakresie właściwym dla konkretnej, wycenianej nieruchomości. W znacznej części opracowań próżno szukać jakichkolwiek danych na temat analizowanego rynku nieruchomości, natomiast łatwo znaleźć historyczno – geograficzno – ekonomiczne informacje na temat miejscowości, w której wyceniana nieruchomość jest położona. Prawdą jest, że dzięki lekturze operatów szacunkowych historię wielu polskich miast – fakt, w wersji mocno skróconej – znam niemal na wyrywki, ale niczego to nie wnosi ani do procesu wyceny ani do ujawnionego operatem wyniku. Sytuacja taka zdaje się potwierdzać przypuszczenie, że przynajmniej część autorów opinii o wartości nieruchomości nie dokonuje jakiejkolwiek analizy rynku a to, co przedstawiają w opracowaniach ma w sposób ułomny jedynie wypełniać nakazaną przepisem prawa obowiązkową część operatu (§ 56 ust. 1 pkt. 7 rozporządzenia w sprawie wyceny nieruchomości i sporządzania operatu szacunkowego).

Czwartą z praktyk prowadzących często do wadliwego wyniku wyceny jest wymyślanie przez autorów wartości, które można wyliczyć, choć ich obliczenie nie zawsze jest proste. Mowa tutaj o wartościach współczynników korygujących, trendach zmian cen, stopach kapitalizacji i tym podobnych, których rzetelne ustalenie wymaga nie tylko znacznego nakładu pracy ale też wiedzy. Niemal anegdotycznie potraktować należy zarzuty tych pełnomocników, którzy przez długotrwałą praktykę przyzwyczajeni, że na wartość nieruchomości wpływa położenie, otocznie, wielkość i stan wskazują jako błędne te opinie, w których jednej z wyżej wymienionych cech różnicujących brakuje. Kiedy jednak autor opinii współczynniki liczy a nie zgaduje może okazać się, że brakująca cecha pozostaje bez znaczenia dla wartości nieruchomości a związany z nią współczynnik nie może wpływać na zmianę wartości w – powiedzmy – 20 procentach.

Wartość nieruchomości jest najczęściej kluczową osią sporu, jaki prowadzimy w imieniu naszych Klientów jednak przedmiotem tego sporu nie jest wartość a tylko jej wyobrażenie ubrane w formę sądowej opinii lub operatu szacunkowego, który, jak każdy dokument można poddać gruntowej analizie. Efektem tej analizy zaś jest często odkrycie tych braków opracowania, które bezpośrednio wpłynęły na taki a nie inny wynik wyceny.




Popularne posty z tego bloga

Przeznaczenie nieruchomości gruntowej.

Czytając operaty szacunkowe, które powstają w toku postępowania dowodowego w sprawach administracyjnych odnoszę wrażenie, że niektórzy rzeczoznawcy majątkowi w jakiś przedziwny i pokrętny sposób rozumieją pojęcie przeznaczenia nieruchomości. Być może wynika to z brzmienia art. 154 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz. U. z 2010, nr 102, poz. 651, ze zm.; dalej ugn), który nakazuje określić przeznaczenie nieruchomości w pierwszej kolejności na podstawie obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego a następnie, w sytuacji braku planu miejscowego na podstawie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy lub decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Nie można mieć pretensji do rzeczoznawców majątkowych w taki sposób określających przeznaczenie nieruchomości skoro obliguje ich do tego zapis ustawowy czytany wprost. Jednak zarówno w środowisku rzeczoznawców jak i osób związanych z gospodarow

netto czy brutto a może inaczej?

Przetoczył się ostatnio przez listę dyskusyjną rzeczoznawców majątkowych problem wartości praw do nieruchomości i podstaw jej ustalania w kontekście podatku od towarów i usług – inaczej mówiąc problem zwany potocznie netto – brutto. Dyskusja była ostra a wyrażane przez jej uczestników poglądy można w zasadzie podzielić na trzy grupy. Grupa pierwsza stoi na stanowisku, że cena jest zawsze ceną netto; podatek VAT, który niektóre podmioty doliczają do ceny nie jest i nie może być jej elementem. Jest to stanowisko podobno zgodne z powszechnie obowiązującymi przepisami prawa a w szczególności z zapisami zawartymi w odpowiednich postanowieniach Kodeksu cywilnego. Pogląd przeciwstawny głosi, że cena to całkowita kwota jaką nabywca obowiązany jest spełnić wobec zbywcy z tytułu nabycia określonego prawa a wszelkie podatki jakie obowiązany jest uiścić zbywca z tytułu otrzymania ceny czy też odliczyć może nabywca z tytułu jej uiszczenia są po prostu jej składowymi zwłaszcza, że owa zapłacon

Własność operatu szacunkowego

Andrzejowi Świerkowi, który temat wywołał. Andrzej Świerk, w poście z 11 stycznia 2008 roku posłanym na listę dyskusyjną Izby Gospodarczej Rzeczoznawców Majątkowych poruszył temat, który jak sądzę powinien wzbudzić żywe zainteresowanie nie tylko tak zwanego Zespołu Pomocy Zawodowej, ale szerokiego grona rzeczoznawców majątkowych. Jak się wydaje Zespół Pomocy Zawodowej ma rzecz w nosie, choć z definicji w nosie mieć nie powinien. Szerokie grono albo nie ma czasu albo pokłada nadmierną ufność w ZPZ’ie.. A problem jest poważny, dotyka każdego rzeczoznawcę majątkowego, który sporządza opinie o wartości nieruchomości, w tym także w formie operatów szacunkowych (czy inna opinia o wartości nieruchomości jest możliwa?). Niech będzie zatem, nieco prowokacyjnie, że moją indywidualną opinię na ten temat wyrażę od razu zastrzegając, że nie jestem fachowcem w dziedzinie prawa autorskiego i mogę się mylić. Jak mawiał satyryk: „ moje pomyłki obciążają wyłącznie mnie ”. Wypada przejść do rzeczy.