Przejdź do głównej zawartości

O użytkowaniu wieczystym raz jeszcze




Dzisiejsze wiadomości internetowe Dziennika Gazety Prawnej (www.gazetaprawna.pl) przynoszą kolejne informacje na temat projektowanych zmian w ustawie o gospodarce nieruchomościami (ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz. U. z 2010, nr 102, poz. 651, ze zm.; dalej ugn), których celem ma być złagodzenie skutków finansowych wzrostu wartości nieruchomości stanowiącego podstawę ustalania opłat rocznych z tytułu użytkowania wieczystego gruntów. W dzisiejszej notce coś mnie jednak zastanowiło. Autor podkreśla, że w wyniku zmian będziemy mili do czynienia z czymś, co określić można jako podwyżkę „kroczącą”. Otóż jeśli wzrost opłaty ściśle powiązany ze wzrostem wartości nieruchomości wyniesie ponad 20 % opłaty dotychczasowej wówczas nadwyżkę ponad 20 % wzrostu użytkownik wieczysty zapłaci w latach kolejnych. Co więcej w okresie podwyżek kroczących ustawodawca nie przewiduje ponownego określania wartości nieruchomości, czyli nie będzie wymagała i dopuszczała ponownej aktualizacji opłaty.

Aż trudno uwierzyć, że rozwiązanie takie (o ile autor notki popranie je opisuje) może znaleźć poparcie wśród tych przedstawicieli narodu, którzy zasiadając w Sejmie Rzeczpospolitej posiadają na świadectwie maturalnym ocenę z matematyki (rzecz jasna pozytywną, ocen negatywnych swego czasu na świadectwach maturalnych nie było) oraz przynajmniej w stopniu podstawowym rozumieją problematykę nad którą pracują.

W czym rzecz? W aktualnym stanie prawnym sytuacja jest, przynajmniej jeśli chodzi o sposób obliczania opłat rocznych jasna. W umowie o ustanowienie prawa użytkowania wieczystego zwykle określony jest cel tego prawa, czyli inaczej mówiąc cel na jaki zostanie wykorzystana nieruchomość oddawana w użytkowanie wieczyste. W zależności od tego celu ustalana jest stawka procentowa opłaty rocznej z tytułu użytkowania wieczystego, która w swym wymiarze podstawowym wynosi 3 % wartości rynkowej gruntu oddanego w użytkowanie, ale na przykład dla inwestycji mieszkaniowych stawka jest inna i wynosi 1 % wartości rynkowej gruntu. W związku z powyższym użytkownik (lub współużytkownik) wieczysty ma obowiązek corocznego uiszczania opłaty rocznej równej, w przypadku nieruchomości wykorzystywanych na cele mieszkaniowe 1 % wartości rynkowej gruntu. Wartość rynkową gruntu oddanego w użytkowanie wieczyste określa powołany rzeczoznawca majątkowy. Ponieważ wartość rynkowa nieruchomości ulega stałym wahaniom ustawodawca przewidział możliwość aktualizacji wysokości opłaty rocznej i postanowił, że w przypadku zmiany wartości gruntu oddanego w użytkowanie wieczyste zarówno organ jednostki samorządu terytorialnego jak i użytkownik wieczysty może podjąć starania o zmianę opłaty. Oczywistym jest, że organ podejmie procedurę aktualizacji w przypadku wzrostu wartości gruntu natomiast użytkownikowi wieczystemu na aktualizacji będzie zależało wówczas, gdy nastąpi spadek tej wartości. Aktualizacji można dokonać nie częściej niż raz w roku. Tyle stan aktualny.

Zgodnie z notką Dziennika Gazety Prawnej procedowane zmiany idą równolegle w dwóch kierunkach. Po pierwsze ustawodawca przewiduje, że aktualizacji opłaty rocznej można będzie dokonać nie częściej niż raz na trzy lata, po drugie, że wzrost opłaty nie będzie mógł być wyższy niż 20 % opłaty dotychczasowej. Pozornie rozwiązania te mają chronić użytkowników wieczystych przed nadmiernym wzrostem opłat. Samo pojęcie „nadmiernego wzrostu” już zasługuje na uwagę. Wszak użytkownik wieczysty korzysta z gruntów Skarbu Państwa bądź jednostki samorządu terytorialnego czyli z gruntów stanowiących dobro publiczne i z tytułu tego korzystania ponosi opłatę uzależnioną od wartości rzeczy, z której korzysta. Nie to jest jednak pozorne.

Po pierwsze dopuszczenie aktualizacji opłat rocznych nie częściej niż raz na trzy lata faktycznie pozbawi tego prawa użytkowników wieczystych w sytuacji, kiedy nastąpi spadek wartości nieruchomości. Zauważmy bowiem, że zmiany opłat następują niezbyt często, w Poznaniu i innych dużych miastach pewnie średnio raz na osiem – dziesięć lat. W sytuacji stabilnego rynku nieruchomości ma to znacznie o tyle, że taka zmiana po dziesięciu latach musi subiektywnie wydawać się ogromną. Jednak aktualnie mamy do czynienia z rynkiem dalekim od stabilnego. W połowie roku 2008 mieliśmy do czynienia ze szczytem wzrostu wartości nieruchomości i od tego czasu generalnie ich wartość powoli ale jednak spada. Skoro zatem organ aktualizuje opłatę na koniec roku 2010 to trzeba pamiętać, że czyni to na podstawie wartości określonej według cen pochodzących niemal ze szczytu koniunktury. Już teraz widać, że następuje dalszy, powolny wprawdzie i nie wszystkich rynków dotyczący spadek wartości nieruchomości zatem warto pewnie będzie dokonać ponownej aktualizacji (tym razem na wniosek użytkownika) pod koniec roku bieżącego. Jeśli jednak proponowana zmiana zostanie przyjęta takie działanie nie będzie możliwe, ponieważ aktualizacji będzie można dokonać nie częściej niż raz na trzy lata.

Po drugie określony maksymalny wzrost wysokości opłaty ograniczony barierą 20 % opłaty dotychczasowej z jednoczesnym zaniechaniem aktualizacji w okresie spłaty całości należności. Zatem skoro dzisiaj płacą 100 jednostek a z dzisiejszej wartości nieruchomości wynika, że powinienem płacić 500 jednostek to nie będę płacił 500 tylko 120. W kolejnym roku, aby nie komplikować obliczeń 140, 160, 180 i tak powoli dojdę do 500 (oczywiście będzie nieco inaczej, ale nie w tym rzecz). Cóż się jednak stanie z moją niedopłatą? Przecież skoro powinienem płacić 500 a płacę tylko 120 to znaczy, że nie dopłacam 380? Załóżmy, że niedopłata ta zostanie mi darowana. Podobno jednak ustawodawca przewiduje, że w okresie owego dochodzenia do wartości wynikającej z aktualizacji nie przewiduje się kolejnych aktualizacji opłaty. Czyli nawet jeśli wartość gruntu spadnie, czy to na skutek kryzysu jak teraz czy to na skutek pobudowanej w sąsiedztwie spalarni śmieci i tak trzeba będzie co roku płacić 20% więcej aż do osiągnięcia wartości docelowej. A potem się zobaczy.

Dziwi, że stale wolimy spektakularne, choć w swej istocie nieskuteczne (czyli nie realizujące przedstawionego celu) rozwiązania zamiast stosować rozwiązania prostsze. Wystarczy zadumać się nad art. 74 ugn.

I jeszcze jedno: czas sięgnąć do źródłowych plików Sejmu i zapoznać się z tym, co faktycznie chcą zrobić posłowie. Jutro środa, jutro jak co tydzień w planie badanie losów projektów ustaw, rozporządzeń i pomysłów na zmiany związane z rynkiem nieruchomości. Wszak, jeśli się żyje z prowadzenia sporów trzeba trzymać rękę na pulsie.

Popularne posty z tego bloga

Przeznaczenie nieruchomości gruntowej.

Czytając operaty szacunkowe, które powstają w toku postępowania dowodowego w sprawach administracyjnych odnoszę wrażenie, że niektórzy rzeczoznawcy majątkowi w jakiś przedziwny i pokrętny sposób rozumieją pojęcie przeznaczenia nieruchomości. Być może wynika to z brzmienia art. 154 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz. U. z 2010, nr 102, poz. 651, ze zm.; dalej ugn), który nakazuje określić przeznaczenie nieruchomości w pierwszej kolejności na podstawie obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego a następnie, w sytuacji braku planu miejscowego na podstawie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy lub decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Nie można mieć pretensji do rzeczoznawców majątkowych w taki sposób określających przeznaczenie nieruchomości skoro obliguje ich do tego zapis ustawowy czytany wprost. Jednak zarówno w środowisku rzeczoznawców jak i osób związanych z gospodarow

netto czy brutto a może inaczej?

Przetoczył się ostatnio przez listę dyskusyjną rzeczoznawców majątkowych problem wartości praw do nieruchomości i podstaw jej ustalania w kontekście podatku od towarów i usług – inaczej mówiąc problem zwany potocznie netto – brutto. Dyskusja była ostra a wyrażane przez jej uczestników poglądy można w zasadzie podzielić na trzy grupy. Grupa pierwsza stoi na stanowisku, że cena jest zawsze ceną netto; podatek VAT, który niektóre podmioty doliczają do ceny nie jest i nie może być jej elementem. Jest to stanowisko podobno zgodne z powszechnie obowiązującymi przepisami prawa a w szczególności z zapisami zawartymi w odpowiednich postanowieniach Kodeksu cywilnego. Pogląd przeciwstawny głosi, że cena to całkowita kwota jaką nabywca obowiązany jest spełnić wobec zbywcy z tytułu nabycia określonego prawa a wszelkie podatki jakie obowiązany jest uiścić zbywca z tytułu otrzymania ceny czy też odliczyć może nabywca z tytułu jej uiszczenia są po prostu jej składowymi zwłaszcza, że owa zapłacon

Własność operatu szacunkowego

Andrzejowi Świerkowi, który temat wywołał. Andrzej Świerk, w poście z 11 stycznia 2008 roku posłanym na listę dyskusyjną Izby Gospodarczej Rzeczoznawców Majątkowych poruszył temat, który jak sądzę powinien wzbudzić żywe zainteresowanie nie tylko tak zwanego Zespołu Pomocy Zawodowej, ale szerokiego grona rzeczoznawców majątkowych. Jak się wydaje Zespół Pomocy Zawodowej ma rzecz w nosie, choć z definicji w nosie mieć nie powinien. Szerokie grono albo nie ma czasu albo pokłada nadmierną ufność w ZPZ’ie.. A problem jest poważny, dotyka każdego rzeczoznawcę majątkowego, który sporządza opinie o wartości nieruchomości, w tym także w formie operatów szacunkowych (czy inna opinia o wartości nieruchomości jest możliwa?). Niech będzie zatem, nieco prowokacyjnie, że moją indywidualną opinię na ten temat wyrażę od razu zastrzegając, że nie jestem fachowcem w dziedzinie prawa autorskiego i mogę się mylić. Jak mawiał satyryk: „ moje pomyłki obciążają wyłącznie mnie ”. Wypada przejść do rzeczy.