Przejdź do głównej zawartości

ja, nie-rzeczoznawca


Nie jestem rzeczoznawcą majątkowym zatem nie wolno mi dokonywać oszacowania wartości nieruchomości. To znaczy nie wolno mi wykonywać działalności zawodowej w zakresie szacowania wartości nieruchomości. Oznacza to z kolei, że wolno mi dokonać oszacowania wartości nieruchomości o ile nie jest to dla mnie działalność zawodowa. Mogę na przykład (na szczęście żadne z ciał zrzeszających rzeczoznawców majątkowych jeszcze nie wpadło na to, aby próbować moją wolność w tym zakresie ograniczyć) oszacować wartość mojego mieszkania celem ustalenia ceny, za jaką zechcę je sprzedać albo działki inwestycyjnej celem ustalenia ceny, za jaką zechcę ją nabyć. Mogę też podpowiedzieć siostrze, bratu, kuzynowi albo znajomemu że moim zdaniem cena za jaką chcą sprzedać albo kupić konkretną nieruchomość jest za niska, za wysoka albo w sam raz. Tego mi ustawodawca nie zabronił. Nie wolno mi jednak wykonywać zawodu polegającego na szacowaniu wartości nieruchomości. Jakoś nad tym faktem specjalnie nie boleję ponieważ (znowu na szczęście) żadne z ciał zrzeszających rzeczoznawców majątkowych nie wpadło na pomysł aby zabronić mi czytania operatów szacunkowych czyli raportów z wyceny nieruchomości. Dzięki temu mogę czytać je zupełnie bezkarnie i co więcej odnoszę wrażenie, że ja więcej zarabiam na czytaniu operatów niż ich autorzy na pisaniu.

Ponieważ konieczność przedłożenia operatu szacunkowego wyceny nieruchomości zachodzi między innymi we wszystkich tych przypadkach, w których istnieje albo zaistnieć może spór co do wartości nieruchomości, rzeczoznawcy wydawałoby się mają łatwy kawałek chleba. Skoro dokument przez nich sporządzany wymagany jest przepisem powszechnie obowiązującego prawa powinni żyć jak pączki w maśle – robota sama garnie się nie biurko (wszak organ dowód z operatu przedstawić musi, wszak bez operatu żadnego większego kredytu zabezpieczonego na nieruchomości wziąć się nie da), ilość wycen jest niezależna od ceny „za sztukę”, zatem nic tylko liczyć sobie możliwie dużo za możliwie mało pracy. Nic z tego - rzeczoznawcy majątkowi, którzy na co dzień zajmują się wartością nieruchomości absolutnie nie potrafią zająć się wartością własnej pracy. Z rozmów prowadzonych przez mojego wspólnika (który jest rzeczoznawcą majątkowym) wiem, że podobno operat szacunkowy wyceny lokalu mieszkalnego na potrzeby ustanowienia zabezpieczenia kredytowego można kupić za 300 złotych brutto. Z dokumentów przetargowych (naprawdę na usługi wyceny ogłasza się przetargi) wiem też, że są w kraju regiony, w których wycena jednej nieruchomości gruntowej kosztuje kilkadziesiąt złotych. Operat jest często nie tylko potrzebny ale wręcz niezbędny. I właśnie ta niezbędność operatu a co za tym idzie usług wyceny i w dalszej kolejności ludzi, którzy tymi usługami się parają zdaje się rzeczoznawstwo majątkowe pogrążyła. Skoro bowiem praca rzeczoznawcy majątkowego jest niezbędna to przecież można ją wykonywać niedbale a zapotrzebowanie nie zniknie.

Wydaje się, że rzeczoznawcy majątkowi pozyskują zlecenia na dwóch głównych rynkach. Pierwszym z nich jest rynek tak zwanych wycen bankowych czyli rynek operatów szacunkowych sporządzanych celem określenia wartości nieruchomości dla ustanowienia zabezpieczenia wierzytelności (pod kredyt hipoteczny najprościej mówiąc). Drugim z rynków jest rynek biegłych (nie tylko biegłych sądowych ale także biegłych w postępowaniach administracyjnych). Rynek bankowy nauczył rzeczoznawców pracy byle jakiej; faktycznie jakości wycen nikt nie wymagał, nikt nie kontrolował i nie kontroluje. Liczy się papier z pieczątką a najważniejsze jest zadowolenie klienta: musi być zatem sprawnie, szybko, tanio i po myśli. Zwyczaje te przenieśli rzeczoznawcy ma rynek biegłych. Wyceny sporządzane w toku postępowań sądowych czy administracyjnych charakteryzują się podobną filozofią: ma być sprawnie, szybko, tanio i po myśli. Z tym tylko, że tutaj „po myśli” znaczy zwykle po myśli organu zlecającego wycenę – czyli drogo jeśli przewidywane jest obciążenie właściciela a tanio kiedy liczymy odszkodowanie. Właśnie dlatego zrodził się rynek, rynek prawdziwie wolny i konkurencyjny na moje usługi. Kiedy odbiorca wyceny (na przekład strona postępowania administracyjnego) jest niezadowolony z ujawnionej operatem wartości (co zdarza się wcale często) wówczas może skorzystać z moich usług, które polegają z grubsza na tym, że czytam to, co rzeczoznawca napisał, analizuję rynek (to mi wolno – tego ustawodawca nie zastrzegł do wyłącznej kompetencji rzeczoznawców) a następnie podejmuję z autorem operatu polemikę na temat sporządzonego przezeń opracowania oraz ujawnionej w nim wartości. Zwykle polemikę skuteczną – wszak kontrolowaną przez organ orzekający w sprawie albo organ odwoławczy.

Popyt na moje usługi nie został zagwarantowany ustawą, nikt nie musi korzystać z mojej wiedzy i mojego doświadczenia. Wręcz przeciwnie – znaczna część rzeczoznawców majątkowych twierdzi, że postępuję nieetycznie oceniając jakość ich pracy. Tyle tylko, że o ile do nich klienci przychodzą niejako z przymusu to do mnie pukają z potrzeby – potrzeby, której ojcami i matkami są rzeczoznawcy majątkowi.

Popularne posty z tego bloga

Przeznaczenie nieruchomości gruntowej.

Czytając operaty szacunkowe, które powstają w toku postępowania dowodowego w sprawach administracyjnych odnoszę wrażenie, że niektórzy rzeczoznawcy majątkowi w jakiś przedziwny i pokrętny sposób rozumieją pojęcie przeznaczenia nieruchomości. Być może wynika to z brzmienia art. 154 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz. U. z 2010, nr 102, poz. 651, ze zm.; dalej ugn), który nakazuje określić przeznaczenie nieruchomości w pierwszej kolejności na podstawie obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego a następnie, w sytuacji braku planu miejscowego na podstawie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy lub decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Nie można mieć pretensji do rzeczoznawców majątkowych w taki sposób określających przeznaczenie nieruchomości skoro obliguje ich do tego zapis ustawowy czytany wprost. Jednak zarówno w środowisku rzeczoznawców jak i osób związanych z gospodarow

Własność operatu szacunkowego

Andrzejowi Świerkowi, który temat wywołał. Andrzej Świerk, w poście z 11 stycznia 2008 roku posłanym na listę dyskusyjną Izby Gospodarczej Rzeczoznawców Majątkowych poruszył temat, który jak sądzę powinien wzbudzić żywe zainteresowanie nie tylko tak zwanego Zespołu Pomocy Zawodowej, ale szerokiego grona rzeczoznawców majątkowych. Jak się wydaje Zespół Pomocy Zawodowej ma rzecz w nosie, choć z definicji w nosie mieć nie powinien. Szerokie grono albo nie ma czasu albo pokłada nadmierną ufność w ZPZ’ie.. A problem jest poważny, dotyka każdego rzeczoznawcę majątkowego, który sporządza opinie o wartości nieruchomości, w tym także w formie operatów szacunkowych (czy inna opinia o wartości nieruchomości jest możliwa?). Niech będzie zatem, nieco prowokacyjnie, że moją indywidualną opinię na ten temat wyrażę od razu zastrzegając, że nie jestem fachowcem w dziedzinie prawa autorskiego i mogę się mylić. Jak mawiał satyryk: „ moje pomyłki obciążają wyłącznie mnie ”. Wypada przejść do rzeczy.

Nieruchomość podobna. Naprawdę?

W ramach zawodowych obowiązków czytam operat szacunkowy z określenia wartości rynkowej nieruchomości gruntowej zabudowanej budynkiem handlowym należącym do jednej z dużych sieci. Operat sporządził, powołany przez organ wykonujący zadania z zakresu administracji rządowej, rzeczoznawca majątkowy. Fachowiec z państwowymi uprawnieniami. Przedmiotem oszacowania jest wartość rynkowa nieruchomości. Zakresem wyceny objęto wartość prawa własności gruntu. Operat sporządzony został dla celu aktualizacji opłaty rocznej z tytułu użytkowania wieczystego. Powierzchnia nieruchomości szacowanej to nieco ponad piętnaście tysięcy metrów kwadratowych. Przeznaczenie: tereny usług i handlu z możliwością lokalizacji obiektów handlowych o powierzchni powyżej dwóch tysięcy metrów kwadratowych. Analizą rynku Autor objął teren powiatu właściwego z uwagi na położenie nieruchomości wycenianej oraz powiatów ościennych. Poszukiwania transakcji nieruchomościami podobnymi zwieńczył tabelą kilkudziesięciu trans