Przejdź do głównej zawartości

Iskierki

Okres wakacji, długotrwałe górskie wędrówki, taplanie w słońcu albo machanie wiosłem sprzyjają refleksjom ogólniejszej natury. Większość normalnych ludzi stara się podczas letniego wypoczynku oderwać od pracy, powspominać, jakieś plany na przyszłość poczynić i przede wszystkim zebrać trochę sił na kolejne miesiące. Rzeczoznawcy majątkowi, jakkolwiek w większości również normalni jakby z nieco większym trudem zapominają o zawodowych obowiązkach. Nawet podczas wypoczynku dyskusje wartko schodzą na problemy zawodowe a że wrzesień dla braci rzeczoznawczej zapowiada się nad wyraz ciekawie, to i dyskusje tego roku gorętsze.


Pozwólmy sobie na chwilę relaksu i nieco wakacyjnie zastanówmy się nad kilkoma wybranymi problemami, jak się rzekło ogólniejszej natury. Postawmy przy tym nieco ryzykowną, przynajmniej dla niektórych przedstawicieli profesji tezę, stanowiącą wyznacznik i fundament dla dalszych rozważań: "zadaniem rzeczoznawcy majątkowego jest określanie wartości".


Wypada również już na wstępie zgodzić się z twierdzeniem i nieśmiało przypomnieć, że rzeczoznawca majątkowy jak każdy inny obywatel zobowiązany jest działać w granicach prawa i w zgodzie z jego postanowieniami. Jednocześnie w trakcie czynności zawodowych jak każdy inny fachowiec zobowiązany jest dokładać należytej staranności, aby w sposób sumienny, zgodny z dostępną wiedzą, nabytymi umiejętnościami oraz doświadczeniem wykonać powierzone zlecenie, które w przypadku czynności zawodowych rzeczoznawcy zawsze sprowadza się do oszacowania wartości prawa majątkowego.


W kontekście powyższych uwag często trudno zrozumieć uparte dążenie ustawodawcy oraz części rzeczoznawców majątkowych do budowania nadmiernie szczegółowych regulacji prawnych czy quasi prawnych, które nie ułatwiają realizacji podstawowego celu wyceny a często wręcz uniemożliwiają poprawne wykonanie oszacowania. O ile w aktach prawnych najwyższego rzędu, to jest w Konstytucji oraz ustawach takie nadmierne uszczegóławianie raczej się nie pojawia to już w Rozporządzeniu w sprawie wyceny nieruchomości i sporządzania operatu szacunkowego od nadmiernych regulacji gęsto.

Z jednej strony ustawodawca jakby nie dowierza powołanej przez siebie grupie zawodowej starając się wytyczyć dobrze opisane ścieżki wiodące do celu, z drugiej samo środowisko, lub raczej jego część naciska na coraz to dalej idące otaczanie procedurami procesu szacowania. W demokratycznym państwie prawa zmiany w obowiązujących przepisach winny zachodzić możliwie rzadko a nowe regulacje wprowadzać można po głębokim przemyśleniu problemu, bez zbędnego pośpiechu i w taki sposób, aby cały system prawny nie był narażony na koniunkturalne wahania nastrojów klasy politycznej. Nadmiar regulacji procesu szacowania zawarty w powszechnie obowiązujących aktach prawnych prowadzi, bo prowadzić musi do okresowego, wraz z rozwojem wiedzy rzeczoznawców rozdźwięku pomiędzy świadomością poprawności a obowiązującym prawem. Trzeba zatem, aby akty prawa powszechnie obowiązującego zawierały minimum szczegółowych zasad wyceny a najlepiej aby nie zawierały ich w ogóle. Zmiana aktu prawnego na poziomie rozporządzenia wymaga lat starań, zmiana ustawy może nie nastąpić nigdy. Pozostaje w tej sytuacji dokonać wyboru pomiędzy prawdą o wartości a poprawnością formalnoprawną.


Szacowanie wartości nieruchomości i praw z nimi związanych nie jest dziedziną stricte naukową, jest raczej połączeniem wiedzy, doświadczenia, intuicji, talentu oraz sztuki, czyli jest dziedziną z pogranicza nauk społeczno - ekonomicznych (ze wsparciem nauk prawnych, matematycznych i kilku innych jeszcze). Stąd od - pozostańmy przy nieostrym terminie - nauki o szacowaniu wartości nie należy wymagać, aby spełniała ona wszelkie zasady czystej naukowości sformułowane przez filozofów nauki z Thomasem Kuhnem, Karlem Rajmundem Popperem oraz Paulem Feyerabendem na czele. Nie można zatem wymagać, aby teoria sposobu szacowania konkretnego prawa była, skrajnie rozumując, falsyfikowalna. Część twierdzeń - wyników pracy rzeczoznawcy majątkowego - może być jednak weryfikowalna. Inaczej mówiąc, procedura wyceny nieruchomości i praw z nimi związanych to nie przepis kucharski - nie da się precyzyjnie opisać każdego możliwego przypadku i nie da się przewidzieć wszystkich niuansów przypadku skonkretyzowanego. A jeśli się nie da to nie należy tego robić, ponieważ zła receptura prowadzi wyłącznie do powstania zakalca - być może nie za każdym razem ale dobry placek jest wówczas dziełem przypadku.


Przykłady takiego dualizmu, rozdźwięku pomiędzy obowiązującym prawem a aktualną wiedzą wszyscy znają i można je mnożyć.


Weźmy słynny § 36 rozporządzenia. W trakcie ewolucji brzemienia tego zapisu nie udało się do dnia dzisiejszego spowodować, aby już nie tyle pomagał w oszacowaniu wartości gruntów zajętych bądź przeznaczonych pod drogi publiczne, ale aby przynajmniej w takim oszacowaniu nie przeszkadzał, co obecnie udaje się znakomicie. A przecież zapis § 36 nie jest jedynym, który już teraz lub w najbliższym czasie okaże się chybiony na tyle, aby zasadniczo uniemożliwić prezentację prawdziwej wartości. Taki sam los czeka § 28 (konia z rzędem temu, kto za kilka lat znajdzie w centrum dużego miasta transakcje nieruchomościami niezabudowanymi), § 29 (słynny wzór), zdanie 2 ustępu 3 § 32 i wiele innych z rozdziału 3. Metody wymienione w rozporządzeniu a stanowiące egzemplifikację podejścia porównawczego nie powinny jako przypadki szczególne regresji wielorakiej zamykać rzeczoznawcy majątkowemu stosowanie metod statystycznych przewidzianych dla powszechnej taksacji katastralnej. Upraszczając czy w okresie rozwoju i wyjścia z czasów szczenięcych sztuki wyceny nadal ustawodawca musi nie ufać i sterować szacującymi majątek Rzeczypospolitej?


Tutaj należy się mała dygresja. Prawdziwą wartość prawa własności nieruchomości lub innych praw z nieruchomościami związanych zawsze wyznacza rynek, choć nie zawsze racjonalnym nakładem sił i środków da się te wartości ustalić. Jeśli z jakiegoś tajemniczego powodu rzeczoznawcy sądzą, że reguły gry rynkowej dają się łatwo sterować zapisami prawa, to się mylą. Z doświadczeń rynkowych właśnie wiadomo, że różnica wartości nieruchomości gruntowej przed i po uchwaleniu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego bardzo rzadko, w specyficznych jedynie przypadkach może sięgnąć setek procent, ale nie jest to regułą. Wszak długotrwała procedura planistyczna od studium poczynając kreuje nową siatkę wartości sterowaną jedynie mądrością dziejów i przenikliwością obywateli oraz umocowaniem urzędników. Tak samo z rynkowych doświadczeń wiadomo, że wartość służebności czasem przekracza wartość prawa własności i nie jest uprawnione twierdzenie, że sytuacja taka jest niemożliwa. Instytucja służebności gruntowej drogi regulować miała stosunki własności i dostępu do gruntów użytkowanych rolniczo a niezmiernie rzadko ponadto dostępność zabudowań. Współcześnie relację są z wszech miar bardziej złożone. Czy uszczerbek nieruchomosci obciążonej jest symetryczny do przysporzenia nieruchomości władnącej a i to w większości przypadków? Postawmy dla przykładu prostą hipotezę; otóż nieruchomość jest już obciążona prawem przejazdu wykonywanym dla gruntu sąsiedniego co więcej wartość ta została już oszacowana i uregulowana. Tym niemniej w dali trwa dalsza zabudowa i kolejna działka uzyskuje prawo służebności wpisane w obciążenie pierwszego gruntu. Jaka jest wartość tej kolejnej służebności i jaka winna być płatność w stosunku do poszkodowanego właściciela? Co natomiast z kolejną n-tą działką? Powinniśmy sumować jednakowe wartości prawa służebności czy też przyjąć nieprzekraczalną granicę łączną nie większą niż wartość pierwotna prawa własności nieruchomości obciążanej? A może rzeczoznawca powinien mieć wolność indywidualizacji przypadku i metody? Mamy w obrocie służebność przesyłu, stawiam pytanie czy służebność przesyłu ustanowiona na gruncie dla posadowienia słupa w analogicznych warunkach będzie równa służebności przesyłu polegającej na rozciągnięciu przewodów linii - linek po których biegnie prąd? Czym w praktyce sztuki i zasad wyceny różnić się będzie służebność drogi od służebności przesyłu? Postawmy generalne pytanie czy wartość ograniczonego prawa rzeczowego wywodzić winniśmy z różnic wartość różnych wiązek praw czy też w oparciu o wydedukowany parametr umniejszający proporcjonalnie wartość prawa własności. W jakim stopniu uszczerbku wartości rynek odzwierciedla obciążenie służebnością dla terenów rolnych, przemysłowych i zurbanizowanych. Tematyka obszarów położonych w sąsiedztwie lecz poza obszarami oddziaływania prawnego inwestycji liniowych jest dopiero rozpoznawana, a czy jest jednaka dla budowli naziemnych i podziemnych. Łamigłówek przy rozwikływaniu i szacowaniu wartości ograniczonych praw rzeczowych jest nazbyt wiele. Ile jest warte prawo użytkowania ustanowione pod tytułem darmym, dla nowo narodzonych dzieci, polegające na dożywotnim korzystaniu z nieruchomości mieszkalnej? Inaczej, w oparciu o rękojmię wiary ksiąg wieczystych spotykamy się z prawem własności odrębnej własności lokalu w budynku wielorodzinnym wzniesionym na gruncie oddanym w użytkowanie wieczyste. Z niewyjaśnionych przyczyn użytkownicy nie wnieśli o przedłużenie trwania umowy i użytkowanie wieczyste wygasa. Kto komu i ile jest winien? Szacowanie wartości praw i rozliczeń związanych z instytucją użytkowania wieczystego niesie wiele kontrowersji. Czy dla potzreb aktualizacji opłaty rocznej należy przyjmować przeznaczenie zawarte w umowie o oddanie gruntu w UW czy też optymalne prawnie możliwe i dostępne w aktualnym miejscowym planie. Znamy przypadki pominięcia celu umownego oddania gruntu w tym w szczególności dla realizacji celów związanych z oświatą, sportem czy rekreacją. Powszechnie wyceny wartości hipoteczne dla celów zabezpieczenia kredytów dla młodych małżeństw nabywających swoje pierwsze własne "M" w budynkach wielorodzinnych z wielkiej płyty nie uwzględnia ryzyk konieczności rozbiórki budynku z powodów technicznych za lat dwadzieścia kilka, czyli przed upływem spłaty kredytu. Czy rodzinne ogrody działkowe mogą mieć różne wartości w zależności dla jakich celów się je szacuje i kto zleca sporządzenie operatu szacunkowego?

Komu zależy na budowaniu pustych poznawczo szablonów? Czy szacowanie można stypizować, aby zastąpiły nas arkusze kalkulacyjne i modele szacowania? Diabeł zawsze tkwi w szczegółach!

Jeśli opisane zagrożenia nadmiernego uszczegóławiania procesu szacowania kogoś nie przekonały niech przyjrzy się zamieszczonemu w rozporządzeniu wzorowi z § 29. Czysta matematyka i wiedza o współczesnym świecie podpowiadają, że wzór ten jest delikatnie mówiąc nieaktualny, choć zgodnie z prawem obowiązkowy do stosowania. Jeśli natomiast stosowanie wzoru jest obligatoryjne, a sam wzór nie jest prawdziwy, to znaczy nie opisuje sytuacji faktycznej lub opisuje ją źle, to znaczy, że cały dokument powstały z jego zastosowaniem będzie faktycznie wadliwy choć formalnoprawnie być może właściwy.


Mamy, co wiąże się z akapitem poprzedzającym wśród rzeczoznawców majątkowych do czynienia z jeszcze innym problemem, który znacząco wpływa na sposób, w jaki przedstawiciele zawodu są postrzegani. Rzeczoznawcy aspirują do miana osób zaufania publicznego. Jednak osoba zaufania publicznego musi gwarantować bezwzględną uczciwość, profesjonalizm i może przede wszystkim bezstronność. Tej bezstronności jednak większość rzeczoznawców brak. Niewielu ludzi w sposób tak wyraźny zdaje sobie sprawę z niejasności prawa oraz niedostatków własnej profesji, niewielu też posiada stosunkowo łatwy w realizacji sposób, aby przynajmniej część tych wad usunąć, i jednocześnie tak niewielu ze sposobu tego korzysta. Zlecenie oszacowania wartości nieruchomości na potrzeby wywłaszczenia ogranicza się do, zgodnej z przepisami ale niezgodnej ze zdrowym rozsądkiem prezentacji wartości netto prawa własności nieruchomości. Rzadko który rzeczoznawca podkreśli dobitnie, że prezentuje wartość netto, jeszcze rzadziej wyjaśni w sposób zrozumiały dla każdego odbiorcy operatu a nie tylko dla wykwalifikowanego urzędnika, że zaprezentowana wartość jest jedynie wartością netto prawa własności nieruchomości i w związku z tym nie wyczerpuje kwoty odszkodowania należnego z tytułu wywłaszczenia. Nie chodzi przy tym o wychodzenie ponad zakres zlecenia i szacowanie wartości odszkodowania jeśli nie taki był jego przedmiot ale o zamieszczenie w operacie szacunkowym odpowiednich zastrzeżeń i klauzul i to zamieszczenie w taki sposób, aby zarówno zleceniodawca jak i co ważniejsze zainteresowany podmiot był tych zastrzeżeń świadomy.


Wakacje się kończą kiedy powstaje ten tekst a skończyły się kiedy ukazał się drukiem. Może wraz z końcem letniej kanikuły trzeba także skończyć z wakacjami od myślenia?


Przed nami kongresy, konferencje, zjazdy, walne zebrania i robocze spotkania.

Życzmy sobie rzetelnej wymiany poglądów, atakujmy problemy a nie ludzi.

Żyjemy z szacowania nieruchomości ale i szacowania własnych zalet i wad, przedyskutujmy zmiany przydatne dla naszego wspólnego rzeczoznawczego dobra.


Zbyszek Niemczewski


Popularne posty z tego bloga

Przeznaczenie nieruchomości gruntowej.

Czytając operaty szacunkowe, które powstają w toku postępowania dowodowego w sprawach administracyjnych odnoszę wrażenie, że niektórzy rzeczoznawcy majątkowi w jakiś przedziwny i pokrętny sposób rozumieją pojęcie przeznaczenia nieruchomości. Być może wynika to z brzmienia art. 154 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz. U. z 2010, nr 102, poz. 651, ze zm.; dalej ugn), który nakazuje określić przeznaczenie nieruchomości w pierwszej kolejności na podstawie obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego a następnie, w sytuacji braku planu miejscowego na podstawie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy lub decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Nie można mieć pretensji do rzeczoznawców majątkowych w taki sposób określających przeznaczenie nieruchomości skoro obliguje ich do tego zapis ustawowy czytany wprost. Jednak zarówno w środowisku rzeczoznawców jak i osób związanych z gospodarow

Nieruchomość podobna. Naprawdę?

W ramach zawodowych obowiązków czytam operat szacunkowy z określenia wartości rynkowej nieruchomości gruntowej zabudowanej budynkiem handlowym należącym do jednej z dużych sieci. Operat sporządził, powołany przez organ wykonujący zadania z zakresu administracji rządowej, rzeczoznawca majątkowy. Fachowiec z państwowymi uprawnieniami. Przedmiotem oszacowania jest wartość rynkowa nieruchomości. Zakresem wyceny objęto wartość prawa własności gruntu. Operat sporządzony został dla celu aktualizacji opłaty rocznej z tytułu użytkowania wieczystego. Powierzchnia nieruchomości szacowanej to nieco ponad piętnaście tysięcy metrów kwadratowych. Przeznaczenie: tereny usług i handlu z możliwością lokalizacji obiektów handlowych o powierzchni powyżej dwóch tysięcy metrów kwadratowych. Analizą rynku Autor objął teren powiatu właściwego z uwagi na położenie nieruchomości wycenianej oraz powiatów ościennych. Poszukiwania transakcji nieruchomościami podobnymi zwieńczył tabelą kilkudziesięciu trans

Własność operatu szacunkowego

Andrzejowi Świerkowi, który temat wywołał. Andrzej Świerk, w poście z 11 stycznia 2008 roku posłanym na listę dyskusyjną Izby Gospodarczej Rzeczoznawców Majątkowych poruszył temat, który jak sądzę powinien wzbudzić żywe zainteresowanie nie tylko tak zwanego Zespołu Pomocy Zawodowej, ale szerokiego grona rzeczoznawców majątkowych. Jak się wydaje Zespół Pomocy Zawodowej ma rzecz w nosie, choć z definicji w nosie mieć nie powinien. Szerokie grono albo nie ma czasu albo pokłada nadmierną ufność w ZPZ’ie.. A problem jest poważny, dotyka każdego rzeczoznawcę majątkowego, który sporządza opinie o wartości nieruchomości, w tym także w formie operatów szacunkowych (czy inna opinia o wartości nieruchomości jest możliwa?). Niech będzie zatem, nieco prowokacyjnie, że moją indywidualną opinię na ten temat wyrażę od razu zastrzegając, że nie jestem fachowcem w dziedzinie prawa autorskiego i mogę się mylić. Jak mawiał satyryk: „ moje pomyłki obciążają wyłącznie mnie ”. Wypada przejść do rzeczy.